poniedziałek, 25 sierpnia 2014

TWENTY FIVE

                                        TWENTY FIVE

 

notka:
Przepraszam ze rozdział tak późno, ale nie miałam żadnej motywacji i byłam chora znowu. Rozdział jak zobaczycie nie jest happy. Do epilogu zostało tylko lub aż ok.10 rozdziałów. CZYTASZ=KOMENTUJESZ.
MIN.8KOM-->26 ROZDZIAŁ
Byłam tutaj już coś ok.1 tygodnia. Nikt mnie nie trzymał, sama postanowiłam tutaj zostać. Zastanawiacie się kto był w samochodzie i gdzie jestem, prawda? W samochodzie byl ten chłopak, którego chciałam zabić- Jason i jego kolega Dean. Tego drugie kojarzyłam skądś, ale nie pamiętam skąd. A gdzie jestem? Otóż mieszkam razem z nimi w mieszkaniu. Mam swój pokój, więc nie jest źle. Dean jest bardzo opiekuńczy, opowiedziałam mu co się stało,a on powiedział, ze mi pomoże. Codziennie rano przynosi mi jedną działkę, ale próbuje przekonać mnie żebym przestała, ale teraz nie mam żadnego powodu do życia. Ashton mnie zostawił przez moja głupotę, rodzice wyparli się mnie, a z Lukiem nie mam kontaktu. Zostałam sama. Co do Jasona, jest on trochę dziwny i nieobliczalny. Boję się go, nie wiem czemu, dlatego też to on zawsze jeździ po zakupy. Siedziałam w pokoju i myślałam o Ashtonie, i o tym że tęsknię za nim. Moje mysli przerwał Dean.
-Zostaniesz dzisiaj sama?- zapytał
-Tak, nie martw się- powiedziałam
-Okej, to ja lecę wróce za 2h, a Jason wróci wieczorem,-powiedział i wyszedł.
Siedziałam w pokoju i przeglądałam kolejny magazyn o modzie i lokalne gazety. Pisali o sprawie z Amy i o tym, ze mnie nigdzie nie ma. Siedziałam już tak 1h, gdy do mojego pokoju wparował Jason. 
-Pakuj się idziemy- powiedział
-Nie pójde nigdzie z tobą- powiedziałam
-Chcesz się przekonać?
-Dobra.
Włożyłam do plecaka słuchawki i gazety i kilka bluzek i spodnie, telefon schowałam do spodni. Skierowałam się do korytarza i zarzuciłam kurtkę Deana i trapery. Szłam za Jason'em do jego samochodu. Wsiadłam na tylne siedzenie i patrzyłam jak wyjeżdżamy z miasta. 
-Dean wie gdzie jedziemy?- zapytałam
-No pewnie, że nie- powiedział
-Pytałam poważnie
-A ja poważnie odpowiadam 
Poczułam strach. Nie wiedziałam co robić. Nie mogłam zadzwonić do Dean'a, bo nie mam jego numeru więc został Luke. Mam nadzieję, ze mi pomoże. Wyciągnęłam telefon i gazetę z plecaka. Schowałam telefon do gazety i udając, ze czytam wysłałam wiadomość, "Luke, proszę pomóż mi, on mnie gdzieś zabiera i Dean o tym nie wie-Kelly" . Po chwili dostałam wiadomość "Ten skunkisyn nie przypilnował cię? Gdzie jedziecie i kto to ON?". Pośpiesznie odpisałam "Jason i nie wiem gdzie, namierz mój telefon i proszę pomóż mi, chcę wrócić do was. Czemu on miał mnie pilnować?" . Odpowiedzi nie dostałam, więc schowałam telefon i gazetę i siedziałam. Teraz wiem skąd kojarzyłam Deana. Był to przyjaciel Ashtona z dzieciństwa dużo mi o nim opowiadał. Czyli jednak oni martwili się o mnie. Po chwili samochód gwałtownie zahamował.
-Mógłbyś trochę uważać?-zapytałam
-Nie
I znów cisza. Potem wjechaliśmy na drogę polną i zatrzymaliśmy się pod drewnianym domkiem. Czy zawsze wywożą ludzi do domów w lesie? Co z nimi nie tak? 
-Teraz posłuchaj, zaprowadzę ciebie do pokoju i tam grzecznie bez żadnych numerów zaczekasz na mojego szefa, jasne?- zapytał
-Yep
Wysiadłam z samochodu i skierowałam się w stronę domu. Zaprowadził mnie do pomieszczenia i zamknął. W oknach były kraty, czyli przemyślał wszystko. Pomieszczenie było bez żadnych mebli w kolorach granatu. Bardzo twórcze. Usiadłam na podłodze i siedzialam i czekałam. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie ktoś. Powoli otworzyłam oczy i ujrzałam Jason'a. 
-Co się stało?
-Wstawaj, musimy spadać
-Czemu
-Nie zadawaj pytań
-Nie mam siły wstać
Chłopak wziął mnie na ręce i niósł. Było wygodnie. Po chwili znaleźliśmy się jak podejrzewam na tyłach domku. A tam czekał Dean i Luke. Uśmiechnęłam się lekko. 
-Puść dziewczyne i poddaj się- powiedział Luke
-Zabawne, suka zapłaci za to co zrobiła.
-Co zrobiłam?
-Zamknij się 
-Okey
Stałam w objęciach Jasona i czułam się coraz bardziej przerażona. W pewnym momencie przystawil do mojego gardła nóż. Nie wiedziałam jak sie zachować.
-Puść ją- powiedział Luke
-Zabiję ją,a wy będziecie na to patrzeć. A teraz proszę odłożyć broń i nie ruszać się, każdy ruch to jedna blizna, wasz wybór.
-Kiedy ją wypuścisz?
-Hmmmmm... nigdy.
Wnet zobaczyłam jak w krzakach ktoś jest. Jason tez to chyba zobaczył, bo przysunął bliżej nóż.
-Nie mogę oddychać- powiedziałam szeptem
-Kelly psujesz tą chwilę wiesz?
-Ale nie mogę oddychać
-Twój problem
Z krzaków wyszedł Ashton chciałam do niego podbiec, ale zapomiałam, ze teraz jestem ofiarą. Wykorzystałam tą chwilę i walnęłam Jaosna butem w piszczel. Niestety nóż zranił lekko mój policzek i ramię. Chwyciłam sie za policzek, z którego leciała krew. Usłyszałam strzał, jeden, drugi, trzeci i koniec. Jason został postrzelony, a Ashton wszedł cały. Podbiegłam do chłopaka żeby go przytulić, a on odepchnął mnie. 
-Zapomnij o mnie, zmówimy się i przyjedziesz po rzeczy.- powiedział i odszedł
-Ashton, przepraszam, byłam nie sobą, ja wciąż cię kocham i nie wiem co bez ciebie zrobię, brakuje mi ciebie, jesteś moim tlenem, życiem, wszystkim, pójdę na odwyk, zmienię się, proszę wybacz mi.- powiedziałam ze łzami
-Nie zasługujesz na mnie- powiedział i szedł dalej.
Nie wytrzymałam tego najpierw jest miły, kochany, a teraz? Mówi że nie zasługuję na niego. Podbiegłam do chłopaka. Odwrócił sie w moją stronę i stykaliśmy się twarzami. Podniosłam rękę i wymierzyłam cios prosto  w jego policzek. 
-Wiesz, teraz stwierdzam, ze jesteś nic nie wartym dupkiem. Nie wiem jak poradzę sobie bez ciebie, ale wiedz jedno jeśli przedawkuję, albo popełnię samobójstwo to będzie tylko i wyłącznie twoja wina. 
Oczy chłopaka lekko zaszkliły się i bylo widać w nich ból. Zraniłam go, ale on mnie też.
-Ciekawe jak poradzisz sobie bez prawnika.-powiedział
-Przyznam się, powiem co wydarzyło sie w domu. Przynajmniej w więzieniu się nie spotkamy.- powiedziałam i odeszłam
Szłam do miejsca w którym leżał martwy Jason, łzy mieszały się z moją krwią, ale nie obchodziło mnie to. Miałam dosyć wszystkiego. Wiem, że źle zrobiłam i jest mi przykro z tego powodu. Po chwili przyszedł do mnie Luke.
-Wszystko ok?
Spojrzałam na niego.
-Mogę zamieszkać z tobą? Jak skończę szkołę, wyprowadzę się.
-Kelly możesz mieszkać ze mną zawsze. A teraz chodź, trzeba zszyć ci policzek.
Dean zszyl mi bliznę na policzki i ramieniu. Nikt nie odzywał się. Ale to było dobre, ponieważ w ciszy lepiej sie myśli. Po wykonaniu zabiegu, razem z Lukiem pojechaliśmy do jego domu. Tymczasowo zajmuje pokój gościnny. Luke przywiózł wszystkie moje rzeczy od Ashtona. Wypakowalam kilka pudełek a resztę postawiłam przy drzwiach. Z racji, że było niedzielnne popołudnie spakowałam książki na jutrzejsze zajęcia. Teraz chce skupić się na nauce.

11 komentarzy :

  1. *o*
    NIE WIEM CO MAM NAPISAĆ
    TO JEST TAKIE ... HMMM ... NIE MOGĘ DOBRAĆ DO TEGO SŁÓW ://
    ALE WIEM JEDNO ŻE KELLY I ASHTON WRÓCĄ DO SIEBIE :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ashton wybacz Kelly, Kelly wybacz Ashtonowi i znów bądźcie razem. Rozdział *brak słów*. czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju znalazlam twój blog przez przypadek i tak sie wciagnelam ze jest 10 po 1 w nocy a ja nie spie tylko czytam twojego bloga jest megaaaa I taka mam prośbę Ash wybacz naszej Kelly ona popelnila blad i tak uwazam ze oni będą razem :):). Jestem optymiska <3<3<3 pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. KOCHAM KOCHAM KOCHAM JEST SUPER SUPER SUPER czekam na kolejny życze wny ale prosze 8 komów to ja tu bede wiecznosc czekac:((

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo nad cudami *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, czekam na nexta<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję, że ashton i kelly będą znowu razem i sie pogodzą, poza tym rozdział naprawdę fajny:).

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja chcę już następny. Piszesz naprawdę wspaniale :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest extra!!! Bardzo ładnie piszesz. Czekam na next'a =*

    OdpowiedzUsuń
  10. OMOMOMOM!!!!!!!!!! ;***** Kobieto tooo mnie pochłania. XD Raz płaczę, raz się śmieję, a mój starszy brat patrzy na mnie jak na idiotkę. XD XDD Ale spoko, spoko. CAŁUSKI !!!! ;****
    Emilyxxx

    OdpowiedzUsuń