piątek, 28 marca 2014

Eleven

ELEVEN

Chwilę po wysłaniu wiadomości z innej sali wywożono kogoś, przykrytego białą płachtą. Bez zastanowienia podbiegłam, do jednego z lekarzy.
-Przepraszam, czy to jest Mark Green?- zapytałam przez łzy
-A pani jest kimś z rodziny? - zapytał lekarz
-Tak, jestem jego siostrą- skłamałam
-Przepraszam, ale nie dało się go uratować, wykrwawił się, przykro mi- powiedział i odszedł
Nie mogłam uwierzyć on naprawde nie żyje, i to przeze mnie. Myślałam,że nic mu się nie stanie, a jednak. Łzy leciały mi ciurkiem, nie mogłam ich powstrzymać. W głowie miałam tylko jeden pomysł. Pobiegłam do łazienki, zamknęłam się w jednej z kabin i wyjęłam z torebki żyletkę, od pewnego czasu zawsze mam ją przy sobie. Przejechałam narzędziem raz, drugi, trzeci i czwarty tuż przy żyłach. Zaczęło robić mi się słabo, oczy zamykały mi się. To koniec.

*Ashton POV'S*
Leżałem na łóżku. Usłyszałem dźwięk przychodzącego sms. Przeczytałem od Kelly, zapytała się czy przyjadę do szpitala. Bez zastanowienia ubrałem się, i udałem się w stronę samochodu. Wychodząc usłyszałem głos mamy:
-Gdzie idziesz Ashtonku?- zapytała
-Nie jestem Ashtonek- odpowiedziałem i wyszedłem z domu
Wsiadłem do czarnego alfa romeo i ruszyłem w stronę szpitala. Po kilku minutach byłem na miejscu, zaparkowałem samochód na parkingu. Zamknąłem samochód i niepewnie ruszyłem w strone szpitala. Nie byłem do końca przekonany, czy dobrze zrobiłem przyjeżdżając tutaj, jak ona mnie rozpoznała i chce mnie zabić? Dobra Ash ogarnij się, ona nie chce cię zabić. Podszedłem do recepcji
-dzień dobry, czy jest może u państwa Kelly?- zapytałem
-A nazwisko?- zapytała pielęgniarka
-Wydaje mi się, że to Kelly Stan- powiedziałem
-Sala segregacji- powiedziała kobieta
Udałem się pod wyznaczoną salę, i podszedłem do jednego z lekarzy.
-Przepraszam czy jest Kelly Stan?-zapytałem
-a pan jest kimś z rodziny?- zapytał
- tak. Jestem jej narzeczonym- powiedziałem z uśmiechem
-pani Stan miała próbę samobójczą, jest w stanie stabilnym, ale wymaga opieki psychologa- powiedział lekarz
- a moge z nią porozmawiać?- zapytałem
-oczywiście- odpowiedzial i odszedł
Udałem się do sali segregacji. Na pierwszym łóżku leżała Kelly. Gdy ją zobaczyłem,nie moglem uwierzyć, ze zobaczę ją w taki stanie. Miala rozmazany makijaż, była blada i wyglądała jakby umierała. Bez zawahania podszedłem do dziewczyny. Zająłem miejsce obok jej lozka i patrzyłem na nią. Wpatrywała się w jeden punkt, a po chwili łzy zaczęły spływać jej po policzkach. Jedną ręką ująłem jej dłoń,a drugą wycieralem jej łzy.
-Przepraszam- powiedziała
-Nie masz za co słońce- powiedziałem
-Przepraszam, że ciebie tutaj ściągnęłam, ale nie miałam z kim porozmawiać, i brakowało mi Ciebie- powiedziała przez łzy
-Jestem tu dla Ciebie. Będę ciebie wspierał. Mimo tego, że znam ciebie krótko, jesteś dla mnie ważna- powiedziałem na co dziewczyna sie uśmiechnęła
Przesiedziałem u Kelly cały dzień, znaczy nie caly, bo o 22 pielęgniarka wygoniła mnie z sali.

*Luke POV'S*
Było 22:30 a jej dalej nie było w domu, wiem,ze trudni jest jej przyjąć do wiadomości, że jesteśmy rodzeństwem, ale bez przesady. Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer dziewczyny. Jeden sygnał nic, drugi też, trzeci i odebrała
-gdzie do cholery jesteś?- krzyknąłem
-Wrócę jutro- powiedziała
-Gdzie mam po Ciebie przyjechać- zapytałem
-Nigdzie, wrócę jutro z kolegą- powiedziała
-Powiedz mi tylko gdzie jesteś- krzyknąłem
-W szpitalu- powiedziała
-Co sie stało?- zapytałem
-Powiem tobie jutro- powiedziała po czym rozłączyła się.
Udałem się do swojego pokoju. Zamknąłem drzwi położyłem sie na łóżku. Zacząłem myśleć o Kelly, pomimo tego, ze jej nie przepadam za nią, czuje z nią taka więź, czuje ze jest osobą dla której mogę wszystko powiedzieć. Postanowiłem jechać jutro rano do dziewczyny.



***************************************
rozdzial jedenasty, przepraszam ze taki krótki, ale jestem zmęczona i nie mam siły pisać. Przepraszam za błędy ale jest pisany na fonie i trudno mi sprawdzić, założyłam nową stronę pytania do bohaterów, możecie zadawać pytania na które będę odpowiadać. Milego czytania i do kolejnego.
ps. Nie pytajcie kiedy nowy, jest dokładnie napisane ze rozdziały pojawiają się w weekendy :)

niedziela, 23 marca 2014

Ten

Ten


*Kelly POV'S*
Czekałam aż Harry wzniesie Madison do samochodu. Gdy Harry zbliżał się do samochodu, usłyszałam głos Amy:
-Kelly, uważaj zaraz będą strzelać- krzyknęła przerażona dziewczyna
Zauważyłam dwóch chłopaków jeden to na pewno Luke, a drugiego nie kojarzę, pewnie to ten nowy. Mieli wymierzony we mnie pistolet. Nie wiedziałam co zrobić, nogi odmawiały mi posłuszeństwa. W głowie przewijały mi się tysiące myśli wszystkie negatywne. W tym momencie Mark pojawił się przy mnie i uchronił mnie przed wymierzonym ciosem. Mark dostał w ramię, ale krew przebiła już jego biały T-shirt. Momentalnie zaczeło robić mi się słabo.

*Luke POV'S*
Strzeliłem,ale jakiś głupek musiał ją uchronić, nic nie powinno mu się stac, a jak coś mu będzie to nie mój problem.
-Ash, zwołaj ekipę i zwiewamy zanim jeszcze kogoś porwą.- powiedziałem do chłopaka obok mnie, na co skinał głową i zadzwonił do pozostałych
Czekaliśmy na Cathlin, która zgubiła się w magazynach, widac że blondynka pomyslałem i momentalnie się uśmiechnąłem. Chwilę potem przyszła Cathlin.
-Słuchajcie, mamy problem- powiedziała blondynka
-Co tym razem, czyżbyś zostawiła znów telefon w magazynach- zapytałem
-Nie, cos poważniejszego-powiedziała- zaraz bedzie tu karetka i obawiam sie,że policja- dodała
-Jak to?- zapytał Calum,-przecież nikt nie został ranny
-Zostal ranny jakis chłopak, a z tego co wiem to Kelly straciła przytomność- powiedziała blondynka
-A co z Madison?- zapytał Michael
-Nick, miałes ją odbić, gdzie ona?- zapytałem zdenerwowany
-Nie mam jej- powiedział chłopak
-Jak jej kurwa nie masz?- zapytałem
-Myślałem,że ty po nią poszedłeś, więc siedziałem w samochodzie- powiedział Nick
Podszedłem do chłopaka i wymierzyłem cios prosto w nos. Odwróciłem się i gestem ręki wskazałem,żeby wszyscy wsiedli do samochodu. Droga minęła w zupełnej ciszy. Każdy pojechał do domu, ja też. Siedziałem w salonie, i oglądałem jakiś głupi serial. Zastanawiałem się jaki sekret maja przede mną rodzice i jaki zwiazek z tym ma Kelly. Przychodził mi do głowy jeden pomysł,że jesteśmy rodzeństwem. Ta myśl nie była zbyt ucieszająca. Potem zastanawiałem sie co dzieje się z Madison. Spojrzałem na zegarek, była już 6:30, czyli 4h odkąd postrzeliłem tego typka na magazynach. Postanowiłem pojechać do szpitala i dowiedziec się gdzie jest Kelly i ten gostek. Po 10 minutach byłem na miejscu.
-Przepraszam czy przywieźli tu Kelly Stan?-zapytałem pielęgniarkę
-Tak, ale została już wypisana, ale jest u kolegi, sala 8-powiedziała i poszła
Udałem się w stronę podanej sali. Przed salą było kilka osób, które nie były zadowolone na mój widok był to Zayn, Niall, i Cat, a reszty nie znałem.
-Gdzie Kelly?- zapytałem
-A co ją też chcesz postrzelić- powiedział Zayn
-Daruj sobie, pytam się gdzie jest Kelly?- powiedziałem
-Wypierdalaj stąd- powiedział mulat
-Panowie spokojnie- powiedziała Amy, która wyszła z sali- Co chcesz?-zapytała mnie
-Gdzie Kelly?- zapytałem
-W środku, ale nie wchodź tam, jak chcesz mogę ja zwołać- powiedziała, na co skinełęm glową
Chwilę potem pojawiła się Kelly. Wyglądała strasznie. Miała rozmazany tusz,wory pod oczami, włosy były w tottalnym nieladzie, a na jej  nadgarstku widniał bandaż.
-Kelly mam do ciebie sprawę- powiedziałem
-Co chcesz?- powiedziała oschłym głosem
-Musisz jechać ze mną do moich rodziców, chcą powiedzieć tobie i mi jakis sekret.-powiedziałem
-Nie ruszam sie stąd, dopóki, Mark nie wyzdrowieje- powiedziała
-Zabiorę cie stąd siłą, jak bedzie trzeba- powiedziałem
-Dobra, ale zaczekaj 5 minut- powiedziała zrezygnowanym głosem
Udałem sie pod salę, gdzie przyczepił się do mnie Zayn, jaki on jest nieznośny, wytrzymac nie można.
-zrobisz jej coś,a pożałujesz- powiedział mulat
Nie wziąłem sobie jego słów, bo były bez sensu. Zaczekałam chwilę,a z pomieszczenia wyszła Kelly. Poszliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu,żeby sie ogarnęła.

*Kelly POV'S*
Poszłam do pokoju i wyjęłam ubrania, postanowiłam założyć to  nie miałam ochoty nigdzie jeździć a już na pewno nie z Lukiem. Poszłam do łazienki gdzie wykonałam podstawowe czynności, a potem ubrałam się. Spojrzałam na zegarek była 9:24. Zeszłam na dół.
-Jedziemy?- zapytałam Luke
-Tak- odpowiedział chłopak
Wyszlismy z domu i skierowaliśmy się w stronę samochodu. Droga minęła w całkowitej ciszy, nie miałam ochoty rozmawiać z nim, doprowadzał mnie do szału psychicznego.
Po kilku minutach samochód zatrzymał się pod domem chłopaka. Wygramoliłam się z samochodu i razem z Lukiem weszlismy do domu.
-Kelly, Luke, co u was.- zapytała mama Luke
-Dobrze- odpowiedziałam
-Mamo, skończ tą gadke, przyjechaliśny dowiedziec się tego sekretu, wiec daruj sobie- powiedzial Luke
-Przejdźcie do pokoju- powiedziała kobieta
-Coś do picia?- zapytała
Kiwnęłam przeczącą głową, a Luke spiorunował ja wzrokiem.
-Nie będę owijac w bawełnę, powiem wprost- zaczęła kobieta- jesteście rodzeństwem- dodała po chwili
Moje źrenice rozszerzyły sie, po usłyszaniu tych słów, ja i on rodzeństwem to nie możliwe.
-To niemożliwe- powiedziałam- pani sobie żartuje- dodałam
-Nie, Kelly, to prawda- powiedziała kobieta
-Skoro jesteśmy rodzeństwem, to kto jest naszymi rodzicami?- zapytał Luke
-Wasi rodzice, to nie ja i ojciec ani państwo Stan?- powiedziała
-To kto?- zapytałam
-Wasi rodzice należeli do najgroźniejszego gangu w mieście,z czasem odeszli od tego, chcieli zacząc nowe życie, ale mieli sporo wrogów, gdy wasza matka zaszła w ciąże z Kelly, wyjechała do Ameryki, gdzie ciebie urodziła, rok potem urodziłeś się ty. Postanowiła wrócić do Anglii, co było błędem. Jeden człowiek, który nienawidził waszych rodziców, zabił ich. Wy zostaliscie wzieci do domu dziecka, potem znaleźliscie się w innych rodzinach,ale postanowiliśmy,żebyście trzymali kontakt ze sobą, dlatego znacie się od urodzenia- powiedziała kobieta.
-Jakie są dowody na to ze jesteśmy rodzeństwem?- zapytał Luke
-Spójrzcie na lewą rękę- powiedziała kobieta
-No i co dalej ?- zapytałam
-Jedno i drugie na lewym przedramieniu ma bliznę w kształcie ósemki i pierwszej literki imienia rodzeństwa- powiedziała
To była prawda na moim lewym przedramieniu była ósemka i w środku literka L,a Luke K.
-Teraz musicie na siebie uważać, jedno musi opiekowac się drugim- powiedziała kobieta
-Czemu?- zapytał Luke- przecież tą brunetką z umysłem blondynki nikt sie  nie zajmie-dodał
-Powiedział to blondyn- odpowiedziałam
-Po prostu uważajcie, nie mieszajcie się w zadne gangi itp.- powiedziała kobieta
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, ale zadzwonił do mnie telefon.
-Halo-powiedziałam
-Kelly, przyjedź do szpitala szybko- powiedziała zapłakanym głosem Amy
-Co się stało?- zapytałam
-Po prostu przyjedź- powiedziała i rozłączyła się
-Luke, daj mi kluczyki do samochodu- powiedziałam
-Po co ci?- zapytał
-Muszę jechać do szpitala- powiedziałam
-Zawiozę cie- powiedział blondyn, na co skinęłam głową
W szpitalu byliśmy po ok. 20 minutach. Luke pojechal na zakupy z czego byłam zadowolona, bo nie za bardzo chcę z nim rozmawiać.
 Pobiegłam w stronę sali nr 8. Przed salą był cały Dark oprócz Harrego i Megan, którzy pilnowali Madison. Wszyscy mieli grobowe miny a w oczach łzy. Bez zastanowienia wbiegłam do sali, która była pusta, opuściłam salę i zapytałam pozostałych
-Gdzie Mark?- zapytałam
-Kelly, on nie żyje- powiedziała Am poo czm rozpłakała się
Do oczu momentalnie zaczęły napływac mi łzy, nie mogłam w to uwierzyć Mark poświęcił moje życie dla mnie. Wyjęłam telefon, chciałam porozmawiać z jedną osobą, z którą dobrze mi się rozmawiało był to Ashton. Mimo tego że nie znam go za długo, jest cudowny i mogę stwierdzić że jest moim przyjacielem.
Do Ashton:
Przyjedź do szpitala, proszę. Kelly


***************************************************************
łal to już 10 rozdział

niedziela, 16 marca 2014

Nine

NINE

W przedpokoju stało 14 osób, czyli cały Dark.
-Hej- powiedziałam i przytuliłam każdego- idźcie do mojego pokoju ja zaraz dojdę.-dopowiedziałam
-A co on tu robi?- zapytał Harry wskazując na Luke
-Idźcie na górę, już- powiedziałam, po czym wszyscy poszli na górę, zostałam ja z Lukiem
-Kelly wychodzimy.- powiedział Luke, podając mi kurtkę
-Popierdoliło ciebie czy coś? Sam jedziesz na obiad do swoich rodziców, możesz wrócić najwcześniej o 21:30, tu masz klucze. -powiedziałam podając mu klucze
-Jesteś głupia- powiedział Luke
-Ten tekst jest na poziomie przedszkola- powiedziałam, po czym otworzyłam mu drzwi i wskazałam,żeby wyszedł.
-Nara- powiedział i wyszedł
Udałam się do kuchni, wzięłam napój i chipsy, i poszłam na górę.
-Kelly, wytłumacz nam wszystko- powiedziała Amy
-Możemy porozmawiać o tym później?- zapytałam
-Jak chcesz,ale zaczynasz tracić u nas zaufanie- powiedział Logan
-Wal się- powiedziałam- przejdźmy do rzeczy- dorzuciłam, sięgając po zeszyt leżący na biurku.
-Amy i Liam, macie zdjęcia wszystkich członków, z danymi?- zapytałam
-Tak, odpowiedzieli podając mi teczkę.
-Ok, powieście zdjecia na tablicy- rzuciłam
-Dobra dalej, Harry,Zayn macie broń?-zapytałam
-Tak, udało nam się załatwić 5 GLOCK i 3 sztuki 9m.- powiedział Harry
-A gdzie je macie?- zapytałam- a pozwolenia mamy?- dodałam
-Są w samochodzie w kartonie, zaraz pójdziemy, a co do pozwoleń to mamy pozwolenia- powiedział Zayn
-Dobra, to idź po te pistolety, ale uważaj,żeby nikt nie zauważył, Logan i Harry idźcie z nim- zarządziłam
-Miejsce ustalone?- zapytałam
-Tak, wybraliśmy stare magazyny na obrzeżach miasta od wschodu, nie ma policji i nie ma ludzi- powiedział Louis
-A mamy strategię?- zapytała Megan
-Tak, zaraz ją przedstawie,ale zaczekamy na resztę- powiedziałam
Po kilku minutach przyszli chłopacy, a Amy i Liam, zakończyli swoje zadanie.
-Plan naszej strategii wygląda następująco- powiedziałam wyjmując spod łózka brystol- jak widzicie główna osobą jest Harry.

*Luke POV'S*
Dojechałam do domu rodziców. Nie chciałem przebywac z nimi, no ale nie chciałem sprawić im przykrości.
-Luke synku nareszcie przyjechaleś- powiedziała mama- a gdzie Kelly?- zapytała po chwili
-Nie mogła przyjechać- powiedziałem
-Czemu?- zapytał ojciec
-Skąd mam wiedzieć, nie mówi mi gdzie wychodzi, to jej życie, widocznie nie mogła- powiedziałem lekko zdenerwowany
-Spokojnie- powiedział mama- idź już do jadalni- dodała
Udałem się w stronę jadalni, zająłem swoje ulubione miejsce i czekałem. Po chwili przyszła moja rodzicielka z jedzeniem. W czasie posiłku nikt się nie odzywał, ale postanowiłem przerwać tą niezręczną ciszę.
-Czemu chcieliscie,żeby Kelly przyjechała- zapytałem
-Dlatego,że jej rodzice są daleko i chcemy się nią zaopiekować- powiedział ojciec
-Od kiedy jesteście tacy opiekuńczy?- zapytałem- Dlaczego chcieliscie ją zaprosić, chcę wiedzieć- powiedziałem
-Nie możemy tobie powiedzieć, chcemy,żebyście o tym dowiedzieli się we dwójke- powiedziała mama
-O czym?- zapytałem
-Powiemy ale jak będzie Kelly- powiedziała stanowczo mama
-Macie przede mną sekrety, przed własnym synem, zawiodłem się na was- krzyknąłem w ich stronę
-Jutro przyjedź z Kelly, wszystko wam wytłumaczymy- powiedziała mama
Wyszedłem z domu, spojrzałem na zegarek 16:30. Założyłem kaptur na głowę i szedłem nie zwracając na nic uwagi, zastanawiałem się co to za tajemnica. Z moich rozmyślań wyrwał mnie mój telefon, spojrzałem na wyświetlacz- Paul.
-Luke mamy problem- powiedział Paul
-Co się stało- zapytałem
-Harry zaprosił Madison na randkę i zgodziła się.- powiedział Paul
-Moja Madison?- zapytałem
-Luke pogódź się,ze ona cie nie kocha, ale tak twoja Madison- powiedział Paul
-Przyjedź po mnie- powiedziałem
-Wysłałem już ludzi- powiedział Paul- Namierzyliśmy cie- zaśmiał się i rozłączył.
Po chwili przyjechał po mnie Ash.
-Stary co ty tu robisz?- zapytałem wsiadajac do samochodu
-Pomagam wam w dzisiejszej akcji- powiedział zadowolony
-Jakiej kurwa akcji- krzyknąłem zdenerwowany
-Czlowieku, spokojnie.- powiedział Ash, po czym zaczął mi wszystko opowiadać
-Wiesz co masz robić?- zapytał Ash parkujac samochód pod domem Paula
Przytaknąłem i wszedłem do mieszkania. Od razu dopracowaliśmy plan działania. Wybijała 19:00 co oznaczało,że zaraz przyjedzie Styles po moją Madison
-Uważaj na siebie- powiedziałem po czym pojechałem zając się swoja robotą

*Kelly POV'S*
Harry jechał moim samochodem, a ja w pewnej odległosci za nim razem z Loganem, Zaynem i Amy. Wszystko było gotowe, kamery, podsłuchy, wszystko na wysokim poziomie.
-Harry słyszysz mnie- powiedziałem przez słuchawki
-Tak, ale na razie siedź cicho- powiedział
Zatrzymał się i wyszedł z samochodu, podchodząc do drzwi Madison. Chwilę potem szedł do samochodu z Madison. Wiedział co ma dalej robić. My z samochodu wiedzieliśmy o wszystkim, ponieważ w samochodzie były kamery i podsłuchy. Wyruszyliśmy chwilę po Harrym. Zobaczyliśmy coś niepokojącego, za nami jechał samochód nie należacy do nas.
-Harry mamy problem, przyśpiesz trochę, jadą za nami, musisz jak najszybciej dojechać do sklepu- powiedziałam
Po 15 minutach Harry był pod jednym z najdroższych sklepów w okolicy. Zatrzymaliśmy się po drugiej stronie ulicy, a podejrzany samochód za nami.
Po pół godzinie, Harry nareszcie wyszedl ze sklepu z Madison. Miała na sobie inne ubrania niż przedtem z obawy o podsłuchy. Otworzył je drzwi, po czym udał sie do strony kierowcy. Z piskiem opon wyjechał z parkingu. Teraz naszym celem było zagubienie samochody Blacku, co było pestką, bo po 5 minutach pobładzili na wąskich uliczkach. Jechaliśmy do restauracji za Harrym.
Po kilku minutach bylismy na miejscu. Logan i Amy weszli do środka, udajac parę, a ja z Malikiem zostałam w samochodzie. Rozmowa Madison z Harrym trwała i trwała, nie śpieszyło im sie,zeby ją przerwać.
-Amy, twoja kolej- powiedziałem przez słuchawki
Chwilę po tym Madison była w drodze do łazienki z Amy, a Logan dosypywał lekki nasenne do napoju Madison. Usłyszałam mój telefon- zastrzeżony.
-Zayn szybko trzeba namierzyć ten numer- powiedziałam
-Odbierz i rozmawiaj jak najdłużej- zarządził mulat
-Halo- odebrałam telefon
-Nie uda ci się Kelly- powiedział meski głos
- Z kim mam przyjemność?- zapytałam
-Nieważne,ale masz oddać nam Madison-powiedział
-Luke, nie zachowuj się jak dziecko- powiedziałam, po czym rozłaczył sie.
Chwilę potem Harry opuścił lokal z pół przytomną Madison. Laska pojechała z Zaynem, Loganem i Amy, a ja z Harrym.
-Dobrze się spisałeś- powiedziałam
-Dzieki- powiedział z uśmiechem- gdzie jedziemy?- zapytał
-Stare magazyny, wschód- powydzielam.
Po godzinie byliśmy pod celem. Teren był obstawiony, więc nic się nie stanie.
-Zanieście ją do na górę i pilnujcie, aż sie wybudzi- powiedziałam do Zayna i Amy .- Logan za ile sie obudzi- zapytałam
-do godziny- odpowiedział
Wszyscy udalismy sie do środka, gdzie czekaliśmy na wybudzenie Madison. W pewnym czasie usłyszeliśmy strzelaninę.
-Harry zamknij Madison na samej górze i pilnuj jej, chlopacy na dół, Amy rzuć mi Glocka i musimy opuścić teren, w trybie natychmiastowym. - powiedziałam
Akcja przebiegała doskonale, cały Black był w jednym miejscu, wiec spokojnie mogłyśmy z Amy wziąźć Madison i zawieźć ją w inne miejsce. Harry wziął dziewczynę, Amy pilnowała czy za nami nikt nie idzie, a ja oczyszczałam teren.
-Dobra Harry biegnij, do samochodu- powiedziałam

*Ashton POV'S*
Wow, to wszystko co się działo, było takie szybkie, a jakie emocje.Nie do opisania. Luke kazał pilnować mi tyłów magazynów. Obecnie nic nie przykuło mojej uwagi. Zaraz zobaczyłem dziewczynę, mimo tego że nie widzialem jej za dobrze, mogłem stwierdzić,że to Kelly. Fryzura i bluzka były takie same jak na spotkaniu ze mną, już miałem do niej podbiec, kiedy krzyknęła:
Dobra Harry biegnij do samochodu. Powoli zacząłem się domyślać, Luke chce pozbyć się Kelly, tej samej dziewczyny w której się zakochałem. Nie mogłem mu na to pozwolić. Zaraz przyszedł do mnie Luke. W tym momencie latarnie, które oświecały tyły magazynów zgasły, dalej było słychać strzelankę. Mimo,że było ciemne Luke zobaczył Kelly.
-Ash, weź pistolet i wyceluj w tą dziewczynę- powiedział szeptem wskazując na Kelly
-Luke o co tobie chodzi? Ja tam nikogo nie wiedzę, chyba masz jakieś urojenia, więc pojedźmy do domu- powiedziałem i wstałem z ziemi
-Ash, jak ty tego nie zrobisz, to ja to zrobię- powiedział Luke
-Nie masz pistoletu, mistrzu- powiedziałem z uśmiechem
-Ja nie ale ty tak- powiedział i rzucił się na mnie
-Spokojnie strzelę, jak chcesz- powiedziałem
Zająłem pozycję i przygotowywałem sie do strzalu. Obserwowałem ją, wyglądała tak pięknie.
-Stary, teraz -krzyknął Luke
Udawałem,że go nie slyszę, no i wtedy podbiegł do mnie Luke.

*********************************************************************
Przepraszam,że musieliście tyle czekać, ale nie miałam czasu. Mam nadzieję,że podoba się wam. Mam do was 2 pytania:
1. Jak myślicie jaki sekret ukrywają rodzice Luke?
2. Czy Kelly zostanie ranna? Jak tak to kto w nią strzeli? Jak nie to kto ja uratuje? 
CZEKAM NA WASZE OPINIE I DZIEKUJĘ ZA 1650 WYŚWIETLEŃ <3
KOCHAM WAS I DO NASTĘPNEGO
(jak chcecie być informowani wpiszcie się do zakładki INFORMOWANI )
Pacia xxxxx 

piątek, 7 marca 2014

Eight

EIGHT


I w tej chwili ktoś zadzwonił do drzwi. postanowiłem iść na dół i otworzyć  drzwi. Zastałem w nich nikogo innego jak moich rodziców.
-co ty robicie- zapytałem
-Przyszliśmy zobaczyc czy sobie radzicie.- powiedziała zadowolona mama
-Radzimy sobie, cos jeszcze?- zapytałem
-Nie wpuścisz nas?- zapytała moja rodzicielka
-Zaraz wychodzę, a Kelly jeszcze śpi, więc nie.- powiedziałem 
-No dobrze, ale przyszliśmy zaprosić ciebie i Kelly na obiad do nas na 15:00.- powiedziała mama
-Może wpadniemy- rzuciłem i zamknąłem drzwi
Spojrzałem na zegarek 9:00, wziąłem telefon i opuściłem mieszkanie. Postanowiłem jechać do domu Hooda, gdzie już czekali na mnie pozostali oprócz Asha. Po kilku minutach znalazłem się na miejscu.

*Kelly POV'S*
Pociągnęłam lekko za klamkę i weszłam do pokoju. Od razu w oczy rzuciły mi się papiery na biurko. Postanowiłam zobaczyć co w nich jest. Zaczęłam je przeglądać, ale nic ciekawego w nich nie było, więc odłożyłam je na miejsce. Obszukałam wszystkie półki, ale nigdzie nie było żadnego planu działania przeciwko Darku. Pewnie wziął je ze sobą. Dupek pomyślałam i opuściłam pokój. Zegarek wskazywał 10:57. Mam jeszcze trzy minuty. O 11:05 usłyszałam dzwonek do drzwi, otworzyłam je i zobaczyłam w nich Ashtona. Wyglądał tak perfekcyjnie .
-To co jedziemy?- zapytał
-No jasne, tylko zamknę dom.- powiedziałam i sięgnęłam po klucze.
Zamknęłam dom i razem z Ash'em udałam się w stronę jego samochodu.
-Mogę prowadzić- zapytałam
-Nie wiem, nie wiem- powiedział
-Będzie lepiej- powiedziałam uśmiechając się
-Skoro tak myślisz, tylko nie wjedź w drzewo- powiedział po czym rzucił mi kluczyki do volkswagena . 
-Najpierw pojedziemy zobaczyć Tower Bridge, potem London Eye, a potem zobaczymy- powiedziałam mijając kolejne skrzyżowanie.
-Yhm. -odpowiedział chłopak
-stało się coś?- zapytałam spoglądając na niego
- Nie- odpoweidział
- Ja tak myślę, bo dzisiaj masz być mega szczęśliwy i nic nie może zepsuć tobie humoru- powiedziałam, na co chłopak skinął głową i uśmiechnął się.
Po kilku minutach zaparkowałam samochód na jednym z pobliskich parkingów i zaczęłam oprowadzać Ash'a po mieście.

* w tym samym czasie. Gang Black*
-To jaką mamy strategię?- zapytał po raz kolejny Luke
-Laura uwodzi Harr'ego, a potem upija go i jedzie z nim do magazynów i tam my go przejmujemy.- powiedział Michael
-Nie Laura zostaje- krzyknął Luke
-Człowieku, masz inny plan?- zapytała Madison
-Harry nie jest głupi, jak Laura pójdzie z nim na randkę, to oprócz niego przyjda pozostali- powiedział Luke
-To zajmiemy się wszystkimi- powiedział Nick
-Nie jesteśmy jeszcze gotowi- odpowiedział szorstko Luke
-Mam pomysł- powiedziała Madison Ash umówi sie z Kelly- krzyknęła zadowolona
-Ash'a w to nie mieszajmy jeszcze- powiedział Luke
-A może teraz dajmy sobie spokój zajmiemy się nimi w kolejnych dniach- powiedział Paul
-Chyba ma rację- powiedziała reszta
-Dobra, to przez ten czas zastanówcie się jak ich się pozbyć, i ustalcie więcej informacji o nich. -powiedział Luke

*Kelly POV'S*
Siedzieliśmy w kawiarni z Ash'em czekając na nasze zmówienie.
-Co podoba ci się w Londynie?- zapytałam
-Wszystko- powiedział uśmiechając się
-Ashton znasz tu kogoś oprócz mnie?- zapytałam
-Tak, znam jeszcze kilku znajomych- odpowiedział bez zastanowienia
-To może spotkamy się....
Nie dokończyłam zdania, ponieważ zadzwonił do mnie telefon. Spojrzałam na wyświetlacz- Amy.
-Ash przepraszam cię, ale muszę to odebrać- powiedziałam
-Ok, tylko szybko wracaj- powiedział
Odeszłam od stolika i wyszłam na zewnątrz.
-Co się dzieje?- zapytałam
-Dzisiaj wkraczamy w akcję- powiedziała Amy
-Co masz na myśli?- zapytałam
-Za 1,5h u ciebie w domu, wszystko ci wyjaśnie- odpowiedziała dziewcyzna
-Ale nie mam strategii. - powiedziałam
-Ty nie ale my tak- powiedziała
-Dobra to za półtorej godziny u mnie- powiedziałam i rozłączyłam się
Wróciłam do stolika.
-Kto dzwonił- zapytał chłopak
-Dzwoniła do mnie ciocia,że za godzinę będą u mnie, i niestety musze już jechac- powiedziałam
-To odwiozę ciebie do domu- powiedział
-Ale nie martw się, spotkamy się niedługo i dokończymy wszystko- powiedziałam
-Mam taką nadzieję- powiedział
Wstalismy od stolika i udaliśmy się w stronę samochodu. Po pół godzinie znaleźliśmy się pod moim domem.
-To do zobaczenia- powiedziałam
- Do zobaczenia- powiedział chłopak posyłając mi uśmiech
Wyszłam z samochodu i udałam sie w stronę domu. Po przekroczeniu progu domu usłyszałam głos Luke.
-Kelly jedziemy na obiad- krzyknął z góry
Nie odpowiedziałam mu, natomiast udałam się do kuchni po picie. Wychodząc z kuchni wpadłam na Luke.
-Głucha jesteś czy coś?- zapytał
-Coś- odpowiedziałam mu i wyminęłam go
Luke podszedł do mnie i pociągnął mnie za rękę.
-Jedziemy do moich rodziców- powiedział
-Nie, ty jedziesz, ja nie mogę- powiedziałam
-Bo co?- zpaytał
-Bo jajco, 1:0- odpowiedziałam i udałam się na górę
-Czemu nie możesz?- zapytał
-Przychodzą do mnie znajomi i wieczorem wychodzę- powiedziałam, po czym zamknęłam się w pokoju.
Po 1h nic nie robienia, zadzwonił do mnie Luke.
-Czego,?- zapytałam
-Ktoś do ciebie na dole.- powiedział i rozłączył się.
Wygramoliłam się z pokoju i zeszłam na dół.


****************************************************************** 
Nie wiem co mam napisać w notce. więc dziekuję za tyle wyświetleń i przepraszam,ze w tym rozdziale nie ma żadnej strzelanki,ale wtedy rozdział byłby mega długi i pewnie nie chciałoby mi się go pisać. lol
do następnego
Pacia xxxxx

czwartek, 6 marca 2014

1134 wyświetleń

Szczerze nie spodziewałabym się 347 wyświetleń w ciągu jednego dnia, i wgl tych 1134 wyświetleń. Nie wiem co napisać jestem happy i wgl. brak mi słów. JESTEŚCIE WIELCY

A I OGROMNE PODZIĘKOWANIA DLA 5SOSPL DZIĘKI KTÓRYM JEST TYLE WYŚWIETLEŃ <3


sobota, 1 marca 2014

Seven

SEVEN

*Ashton POV'S*
Odłożyłem telefon chwilę potem jak dostałem smsa z adresem Kelly. Włączyłem tv i zacząłem ogladać jakiś mecz. Po niespełna 3 minutach  ktoś do mnie zadzwonił. Spojrzałem na wyświetlacz- Luke.
Szczerze byłem zdziwiony, że on do mnie dzwoni, no ale odebrałem.
-Hej, słuchaj jutro o 11:30 spotkanie Blacku.-powiedział zadowolony
-Nie mogę jutro- powiedziałem
-Nie obchodzi mnie to, wyślę ci adres bo przez jakiś czas będę mieszkał u znajomych rodziców- powiedział
-Mówie ci stary,że ni mogę zrozum to- krzyknąłem
-Spokojnie, a co takiego cie zatrzymuje- zapytał
-Mam ważne spotkanie- powiedziałem
-Tym razem ci odpuszczam, ale na kolejnym spotkaniu masz być obowiązkowo, zaraz wyślę ci adres jakbyś chciał mnie odwiedzić. -powiedział i rozłączył się
Po chwili dostałem smsa. Byłem zdziwiony przeciez to adres Kelly. W głowie miałem setki pytań i żadnej odpowiedzi. Zmeczony tą sytuacją poszedłem spać.

*Kelly POV'S*
Z głębokiego snu wyrwał mnie dzwoniacy telefon. Zerwałam się z łóżka i spojrzałam na wyświetlacz- Amy.
-Halo - powiedziałam zaspanym głosem
-Kelly, mam ustalone dane wszystkich ludzi z Blacku- powiedziała zadowolona.
-To dobrze, coś jeszcze?- zapytałam
-Nie. A reszta już kończy- powiedziała
-Bądźcie gotowi, bo jak do was zadzwonię to musicie do mnie przyjechać, jasne- powiedziałam
-Jak słońce- odpowiedziała i rozłączyła się.
Spojrzałam na zegarek wskazywał 9:25. Momentalnie wyskoczyłam z łóżka i udałam się w stronę łazienki, gdzie wykonałam poranna toaletę.  Wyszłam z łazienki i wyjęłam z szafy zestaw który wyglądał tak:

Wzięłam telefon i zeszłam na dół w stronę kuchni. Poszłam do lodówki i wyjęłam mleko, a po chwili na stole stała miska płatków. Po zjedzeniu posiłku, poszłam do pokoju, gdzie wyprostowałam włosy i lekko natuszowałam rzęsy. Spojrzałam na zegarek była 10:23. Miałam jeszcze troche czasu, wiec postanowiłam zajrzeć do pokoju Luke.....

*Luke POV'S*
Obudziłem się o 8:14, wiec postanowiłem dokończyć sprawy związane z dzisiejszym posiedzeniem. Wykonałem poranna toaletę, a potem ubrałem się w to:

Zapukałem do pokoju Kelly, ale nie otwierała więc postanowiłem wejść bez pozwolenia. Pociągnąłem za klamkę i w tej chwili.




*******************************************************************************

SIÓDMY ROZDZIAŁ. WOHOOOOOOOO!!!!!!!!!!!!!
Jak myslicie co będzie dalej???? Piszcie co wam przychodzi w komentarzach.
Mogę wam powiedzieć,że w kolejnych rozdziałach zacznie się "strzelanka"
Do kolejnego
PACIA xxxxx