niedziela, 30 listopada 2014

30

Obudziłam się w  ciemnym pomieszczeniu. pierwsze co mi przyszło na myśl, to że jestem w szpitalu, ale tam powinno być jasno a nie ciemno. Podniosłam sie do pozycji siedzącej i rozejrzałam się. Trudno było cokolwiek zobaczyć. W pewnym momencie drzwi do pomieszczenia otworzyły się, a w nich ujrzałam ciemną postać. Zaczęłam sie cofać, aż natknęłam sie na ścianę. Nagle w pomieszczeniu rozbłysło swiatło, i mogłam przyjrzeć się postaci, jednak dalej nic. Była czarna dosłownie. Podeszła blizej mnie i pociągnęła mnie tak że stałam, ale i tak był ode mnie wyższy. Wyciągnął pistolet i przyłożył go do mojej skroni.
-Ostatnie życzenie madame?- zapytał
Musiałam sobie sama poradzić z nim. Podniosłam kolano i walnęłam go w krocze. Zgiął się w pół, a ja wykorzystałam to i wykonałam lewy prosty. Rozcięłam mu policzek pierścionkiem, i gdy leżał zdjęłam mu kaptur. Nie znałam go.
-Kim jesteś?- zapytałam
Nie odezwał się.
-Mów mi kurwa kim jesteś, albo zrobię z ciebie worek trekingowy kutasie.
-Przyjaciel Jason'a.- odpowiedział. I wszystko jasne.
Popatrzyłam jeszcze raz na chłopaka i wyszłam z pomieszczenia. Dopiero teraz zauważyłam, że byłam pokryta czarnym dymem. Powoli kierowałam sie w stronę wyjścia, które nie wiem gdzie było. W pewnym momencie zobaczyłam drzwi. Otworzyłam je. Zobaczyłam w środku pistolety, papiery, teczki, kamery, wszystko. Podeszłam bliżej biurka i otworzyłam teczkę. Zaczęłam czytać pierwszą kartkę i zamurowało mnie. Jason przekupił gliny i dlatego tak się na mnie uwzięli. Złożyłam kartkę na pół i schowałam ją pod bluzkę i powoli wyszłam z pomieszczenia. Nagle usłyszałam jakiś hałas. Rozejrzałam się, ale nikogo nie widziałam. Po chwili usłyszałam znajome głosy.
-Ja biorę pierwsze drzwi, a wy pozostałe.- powiedzial Luke
Szłam w stronę gdzie ich słyszałam, ale było to trudne. Gdy tak szłam, nie zauważyłam że ktoś w tym czasie otworzył drzwi i ja nimi dostałam. Wylądowałam na podłodze i po chwili przy mnie pojawiła się osoba, która mnie walnęła- Calum.
-Kelly nic ci nie jest? Przepraszam nie wiedziałem, że ktoś tutaj jest.-powiedział zmieszany
-Nic mi nie jest, a teraz możesz zawieźć mnie do domu, muszę wam coś pokazać.
-Jasne, zaraz zawołam resztę.
Tak jak powiedział tak zrobił. Już po 5 minutach byliśmy w komplecie.
-Kelly- krzyknął Ashton
-Ash
-Martwiłem się o ciebie.
-Domyślam się- powiedziałam i przytuliłam się do niego
- Kocham cię
-Kocham cię

Po 30 minutach byliśmy w mieszkaniu, od razu skierowałam się w stronę łazienki, zeby wziąźć prysznic. Następnie ubrałam się i zeszłam na dół, gdzie zastałam chłopaków i panią Irwin,
-Dzień dobry- powiedziałam
-Dzień dobry słonko, wszystko dobrze?
-W zasadzie  nie. Gdy byłam tam, znalazłam coś co może się przydać.- położyłam kartkę na stole.
Pierwszą osobą która to wzieła była pani Irwin.
-Przejrzę to i  poproszę Deana o pomoc, może uda mi się nieuwinnić was.
-Jakich was? - zapytałam
Kobieta spojrzała na mnie przerażona.
-Powiedziałam was, bo myślałam ze siedzicie w tym razem, i że wszyscy jesteście w to zamieszani.- powiedziała- Na mnie czas. Postaram się pod koniec miesiąca, czyli za 2,5 tygodnia dać wam znac co z tym zrobimy- powiedziała dając nacisk na słowo "2,5 tygodnia"
Wszyscy kiwnęli głowami i po chwili kobieta opuściła mieszkanie.
-Kelly, co ty na to żebyśmy wyjechali za granicę na 2 tygodnie? - zapytał Ashton
-Sami?
-Sami. Odpoczniemy od wszystkiego i zaczekamy na dalsze informacje.
-Wiesz że nie mogę opuszczać kraju
-Wiem, ale mam zgodę
-Jakim cudem
-Wszystko załatwiłem
-Zgadzam się.
-Wyjeżdżamy jutro o 10. Idź się spakować kocie.
Ruszyłam w stronę pokoju i zaczęłam pakować potrzebne ubrania. Pakowałam to co uważałam za słuszne. Po 1h byłam spakowana. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudził mnie Luke.
-Wstawaj cipko-krzyczał
Wzięłam poduszkę i rzuciłam w blondyna. Chyba trafiłam w niego. Po chwili spokoju, ktoś wszedł do pokoju i poczułam jak zimna woda ląduje na moim ciele. Błyskawicznie wstałam z łóżka i zobaczyłam że osobą która mnie oblała to Michael.
-Nienawidzę cię. Przez ciebie muszę na nowo układać włosy.
-Och nie marudź. Masz 30 min, zeby się ogranać, bo za 35 minut przyjedzie Dean żeby was zawieść na lotnisko.-powiedział i wyszedł.
W łazience wykonałam podstawowe czynności i wysuszyłam włosy. Ubrałam się w ciemne dżinsy i sweter. Włosy związałam  w warkocza. Chwyciłam torbę i zeszłam na dół.


Wreszcie dolecieliśmy do Hiszpanii. Nie wiem dlaczego akurat tutaj, ale było ok. Cały lot przespałam trzymając za rękę Ashtona. Gdy wysiedliśmy poszliśmy po bagaże i skierowaliśmy się w stronę taksówek.
-Kelly idziemy dzisiaj na jakąś imprezę?
-Nie mam ochoty
-Kelly
-Ashton Fletecher Irwin
-Nie mów tak do mnie
-Kocham cię
-Wiem, ale mam inną propozycję.
-Oświeć mnie
-Idziemy na spacer nad morze, i nie przyjmuje odmówień.
Wstałam  z łózka i zarzuciłam na siebie shorty, bokserkę i sweter. Szłam za Ashtonem. Nie rozmowialismy. Ale dla nas to było dobre. Gdy znaleźliśmy się na plaży położyliśmy się na piasku i oglądaliśmy gwiazdy. W pewnym momencie Ashton wstał i ustał nade mną. Spojrzałam na niego zdziwiona a on tylko uśmiechnął się i wystawił dłoń w moja stronę. Chwyciłam jego dłoń i podniósł mnie. Zaczęliśmy iść brzegiem morza, aż dotarliśmy do jakiś skał. Zatrzymaliśmy się. Ash spojrzał na mnie.
-Muszę tobie coś powiedzieć- powiedział poważny a ja wystraszyła się

********************************************
jeszcze jeden rozdział i epilog
będzie mega fangirling w kolejnym. zobaczycie.